Marihuana obietnicą wolności?

Dużo się mówi o legalizacji marihuany. Z jednej strony faktycznie zakazany owoc kusi bardziej, ale dobrze czasami mieć świadomość, że coś jest zabronione. Samowolka też nie służy. Prawie każdy z nas korzystał z przyjemności, jaką daje początkowe spożywanie tego „leku na wszystko”. Bo tak się wydaje.

Patrząc na kino, muzykę, życie gwiazd. To nic innego jak tyko palić trawę. Dobrze jednak jest, kiedy jest dobrze. A nie zawsze jest… I tu zaczyna się problem.

Często nie wiadomo z jakiego źródła pochodzi marihuana, jaką ma moc, czy jest czymś „ulepszona”, czy jej przeznaczeniem jest danie jeszcze większej „ulgi” w codzienności. Bo przecież cudowne jest odreagowanie po codziennych wydarzeniach zaciągając się miłym specyfikiem… Ale kiedy nie posłuży?

Kiedy po jej zażyciu, reakcja będzie niekorzystna, nie przypominająca obietnic, które nam składają książki, filmy, muzyka… Zamiast uzyskać wolność, wplątujemy się w sidła lęku, który każdego dnia pochłania coraz bardziej. Wtedy już nie wiesz co zrobić, nie wiesz jak się od niego uwolnić. Kończysz u psychiatry, ale okazuje się, że leki nie bardzo Ci pomagają…

Czekasz z sekundy na sekundę… z minuty na minutę… z godziny na godzinę… z dnia na dzień… z tygodnia na tydzień itd… Czas się wydłuża, żyć już nie potrafisz, dlatego, że w każdej chwili, masz wrażenie, musisz o nie walczyć. Twój umysł wyczuwa zbliżającą się śmierć, która bawi się z nami. Drażni, przypomina o tym, że istnieje, o tym, że się jej boimy. Warto?

Ale odpowiedź pozostawiam…



prorok.be
mateuszochman.com
mateuszklinowski.pl

One thought

Dodaj komentarz