Zacznę tak, róbcie co możecie, żeby odnaleźć w swoim życiu szczęście. Tyle jest piękna! Jakbyśmy nie patrzyli na miłość, czy tego chcemy, czy nie ona i tak istnieje. Choć okres jej panowania jest z zasady krótki, skłamałby ten, kto twierdziłby inaczej…
Czy miłość to przyzwyczajenie, a czy przyzwyczajenie to miłość? Bo przecież po namiętnych chwilach spędzonych w trakcie zamroczenia pierwszymi emocjami, przychodzi normalny dzień, podczas którego naćpany miłością człowiek, nie może się pozbierać, a zwłaszcza nie może uwierzyć w to, że namiętność kończy się wraz z porankiem. Zaczynają się wtedy problemy codziennego dnia. Musisz wrócić do siebie, i często do swojego poukładanego- nie poukładanego życia. Można powiedzieć tak:
zniknie wszystko nieznane, z czym się już oswoiliśmy.
I właśnie od tego momentu zaczyna się przyzwyczajenie. To uczucie nabiera większego znaczenia. Bo kiedy spoglądamy do tyłu, największe wrażenie i największe emocje związane są z przyzwyczajeniem. Później przychodzi stały związek, czyli tak zwane małżeństwo, w którym człowiek traci osobowość, ale które stanowi bazę do zachowania tożsamości.
Po ślubie zaczynasz nowe życie i kończysz stare. Później przez cały okres macierzyństwa czekasz na swoją wolność. Czekasz aż pociechy dorosną, a kiedy dorastają i odchodzą, nie możesz sobie przypomnieć po co była ci wolność…