Zmęczona codziennością lubię gdzieś uciec. Nie wiem czy to świadomość, która dociera do mnie każdego roku, każdego miesiąca, każdego dnia, coraz mocniej i mocniej, czy skłonność do alienacji… nie jest to jednak ważne. Istotne jest to, że kiedy jestem sama ze sobą, wsłuchując się w siebie, czuję że żyję. Jestem już na tym etapie swojego życia, kiedy mogę powiedzieć, że siebie lubię i akceptuję, co daje mi wewnętrzny i zewnętrzny spokój. Mało co jest w stanie mnie złamać i zasmucić, jedyny temat, który w dalszym ciągu mnie pokonuje, to ewentualny brak zdrowia u bliskich. Pozostałe sprawy po mnie spływają….
A kiedy jestem gdzieś, z Kimś i sama ze sobą, takie obrazki utrwalam. Zauważyłam, że sprawia mi to coraz większą przyjemność. Lubię opisywać, ale obraz też jest interesujący, szczególnie ten wykonany poprzez duszę.