Mistyka uczestniczy tylko częściowo w porządku, do którego sięga: opętanie jest bez wątpienia o wiele bardziej transgresywne. Opętanymi były może kobiety, które dzisiaj nazwalibyśmy szalonymi.
Zawsze fascynowało mnie wnętrze człowieka. Ta fascynacja z wiekiem nie przemija, a wręcz we mnie narasta. Mistyczne przeżycia, czyli język rozkoszy specjalnego stanu, uniesienia, poszukiwanie jego źródła to część naszego życia, o którym staramy się często zapominać. A może wywołuje w nas niepokój lub zawstydzenie? Odpowiedź pozostawiam Wam. Bo wszystko co niemierzalne, nieokreślone stanowi niepokój w naszych umysłach. Ja lubię dryfować pomiędzy tematami, które są nieodzowną częścią naszego życia, czy tego chcemy czy nie. Również swojej fascynacji tematami z pogranicza mistycyzmu nie ukrywa Jean-Noël Vuarnet, autor książki pt. „ kobiece”, który stwierdza, że chętnie zostałby sekretarzem jednej z ekstatyczek, zapisując jej doświadczenia i przedstawiając suwerenny i wizjonerski język kobiety. Dla portalu Kulturantki.pl napisałam recenzję, która również ukazała się na profilu Wydawnictwa Słowo/Obraz
Autor przekracza tradycyjny sposób opisywania zjawisk, choć esej o chrześcijańskich mistyczkach mógłby wyjść spod pióra teologa, autor – entuzjasta śledzi duchową drogę kobiet, sprowadzając ją do sfery pragnień, stłumień i sublimacji. Warto być wytrwałym czytając „Ekstazy kobiece”, ponieważ kilka pierwszych kartek to strony „bardzo uczone”, później jednak przeczytacie treści w postaci eseju entuzjasty, który pisze w tak interesujący sposób, że warto przebrnąć przez te pierwsze strony.
Vuarnet jest daleki od rozpłynięcia się w religijnej ekstazie, przedstawia kobiety w całym bogactwie ich zachowań, w jego opowieściach jest miejsce na chłodną Hildegarde, która obcuje z Absolutem, na Anielę, która rozbiera się w ekstazie do naga przed krzyżem, na kobiety dotknięte stygmatami, lewitujące oraz te będące w nieustannem transie. Podczas czytania książki, przypomniała mi się scena z „Melancholii” Larsa von Triera, w której Kirsten Dunst kokietuje planetę, kocha się z nią, przyszła mi również do głowy narkotyczna Elizabeth Siddal.
Autor dużo uwagi poświęcił świętej Teresie z Avila, która doznał najwyższego wtajemniczenia. Śledził jej natchnione teksty o połączeniu z Bytem Najwyższym. Wspomina w książce o jej niepsującym się po śmierci ciele, które kilka razy grzebano i wyjmowano z grobu, rozbierano i ubierano je, a jej części ciała odrąbywano traktując jej członki, jako świętą relikwię. Choć bardzo tego chciano, nikt jednak nie miał szansy przedrzeć się przez jej samotność i jej doświadczenie. Właśnie samotność i przeżycia wewnętrzne zawsze mnie pociągały… Dlatego osoby, które interesują się tym, co jest ponad, zachęcam do sięgnięcia po tą pozycję książkową.
the kiss of death of Barcelona’s Poblenou Cemetery