Moda nie musi być odzwierciedleniem naszej duszy. Dobrze poeksperymentować.
Przewrotność jest takim interesującym elementem ludzkiego życia. Robić coś na opak, nie poddawać się zasadom narzuconym przez społeczeństwo. Najlepiej kiedy to nie wynika z przekory, a raczej z naszej natury, z naszego środka. Dlatego warto przekorę, a raczej „dymną zasłonę” pielęgnować. Ona nie zdradza naszego prawdziwego ja.
Nie jesteśmy wtedy podatni na zranienie, bo tak naprawdę nikt nas nie zna. Nasza dusza jest nieodgadniona. Trudno jest ją zranić, jeżeli mało kto wie, jacy jesteśmy.
Zasłona dymna pomaga na co dzień. Dlatego życie ma coś z aktorstwa. Często poprzez elastyczność myślenia, potrafimy dopasować się do danej sytuacji, wszystko po to, żeby nikt nas nie odgadł.
Dużą umiejętnością jest to, by być przy tym naturalnym. To pewien rodzaj muru, o którym pisałam kilka dni temu. To pewien rodzaj ochrony dla nas, dla jądra nas samych. Moda dla mnie jest pewnym rodzajem amortyzatora, który zmyla przeciwnika.
Dlatego kiedy jest nam bardzo smutno i jesteśmy podatni na zranienie, ubierzmy kolorowe stroje, które swoim wyzywającym wyglądem, będą świadczyły o sile naszego charakteru.