Przedstawiam kolejną ciekawą osobę, którą możecie spotkać w necie pod pseudonimem artystycznym Panda Aleksandra Staniszewska. W roku 2014 została jedną z debiutantek pierwszej edycji konkursu DEBUTS organizowanego przez doc! photo magazine i contra doc!, w którym wyłoniono 36 najbardziej utalentowanych polskich młodych fotografów.
Aktualnie porzuciła technikę cyfrową na rzecz XIX wiecznej ambrotypii, techniki która opiera się na utrwalaniu kolodionowego obrazu na szklanych płytach. To, co wyróżnia technikę spośród innych, to mieniące się kolorami tęczy jasne partie obrazu oraz intensywna czerń, dzięki czemu fotografia nabiera wyjątkowej głębi i daje możliwość odzwierciedlenia najdrobniejszych detali. Właśnie fotografie Pandy Aleksandry wzbudziły moje zainteresowanie. Przeczytajcie wywiad, zobaczcie prace, a zrozumiecie…
Zaintrygowały mnie zdjęcia, które wykonujesz. Są to fotografie, które spowodowały, że zatrzymałam się na dłuższą chwilę i się im przyglądałam, a moje myśli wirowały sama nie wiem gdzie. Można powiedzieć „weszłam do środka”. Co takiego według Ciebie posiadają zdjęcia wykonywane na szkle?
Przede wszystkim mają niesamowitą głębię, zdjęcia wydają się być bardzo rzeczywiste, tak jakby osoby na nich były żywe i nawiązywały kontakt z odbiorcą. Obraz srebrowy charakteryzuje się nasyconymi czerniami i mieniącymi się kolorami w jasnych partiach, dzięki czemu trzymając zdjęcie w dłoni w zależności od padającego światła nabierają barw. Niestety skan zdjęć nie oddaje ich najpiękniejszych cech.
Wykonujesz zdjęcia techniką z XIX w., nie prościej wziąć aparat cyfrowy i uwiecznić w ten sposób chwilę lub portret? Co według Ciebie daje technika sprzed 150 lat? Zdjęcie wykonane taką techniką pewnie trochę trwa…
To prawda, mokry kolodion jest bardzo wymagającą techniką. Każdy najmniejszy błąd decyduje o efekcie końcowym. Jestem nadal amatorem i ciągle się uczę. Sądzę, że jeszcze minie trochę czasu nim dojdę to perfekcji. Mimo wszystko praca nad zdjęciem jest na tyle satysfakcjonująca, że wynagradza mi wszystkie niepowodzenia 🙂 Warto również wspomnieć, że wykonanie zdjęcia zajmuje średnio ok. 30 minut, najpierw trzeba ustawić modela i kadr, następnie przygotować płytkę, naświetlić ją i wywołać. Czas naświetlania jednego zdjęcia to kilkanaście do kilkudziesięciu sekund, więc technika jest wymagająca również dla modela (w tym czasie nie może się ruszać i mrugać). Od przygotowania płyty ma się jedynie 15 minut na jej naświetlenie, ponieważ kiedy kolodion wyschnie, żaden obraz już na nim nie powstanie.
Ja powiem krótko, dla mnie Twoje zdjęcia są niezwykłe, czarujące, nastrojowe, hipnotyzujące, odrealnione, tajemnicze, milczące… Ich głębia emanuje dużą gamą emocji. Jestem ciekawa co Ty w nich widzisz, co czujesz kiedy je wykonujesz, czym się kierujesz?
Wydaje mi się, że w głębi duszy skrywam swoje drugie Ja, egzystujące jedynie w świecie marzeń. To one urozmaicają nam życie, dodają kolorów. Nawet jeśli są one w odcieniach ponurej czerni i szarości. Wbrew pozorom jestem bardzo wrażliwą i melancholijną osobą. Dużo czasu zajmuje mi rozmyślanie i fantazjowanie, a najbardziej fascynuje mnie to, co nieznane. Otwieram się pokazując towarzyszące mi emocje na fotografiach, staram się zobrazować je poprzez bohaterki moich zdjęć. Czuję, że życie mocno mnie ogranicza, dlatego szukam wolności w swojej twórczości, gdzie to ja kreuję rzeczywistość.
Mam wrażenie, że osoby portretowane przez Ciebie techniką na szkle, patrzą na mnie bez słów, a nasze spojrzenia zatrzymały się w jednym punkcie i skupiły w sobie wszystkie momenty patrzenia… Hipnoza? Jak to się dzieje, że odbiorca tak się czuje? Bo myślę, że nie jestem jedyna…
To tajemnica i magia mokrego kolodionu 🙂
Twoje fotografie mają w sobie dużo smutku… Wyczuwalna jest melancholia samotności…Nie mylę się?
Każdy z nas jest na swój sposób samotny ponieważ każdy z nas kryje w sobie jakąś tajemnicę. Każdy z nas ma chwile, kiedy czuje się odrzucony bądź nierozumiany. Mnie brakuje u boku Franza Kafki, Brunona Schulza i Gombrowicza. Jestem przekonana, że byliby dobrymi towarzyszami do długich nocnych rozmów. PS. W ramach ciekawostki powiem, że jestem niezmiernie dumna z mojego nowego tatuażu, który przedstawia martwego ptaka pośród polnej roślinności. Osobiście uważam, że jest dziełem sztuki. Śmierć ma dla mnie w sobie jakieś nieodgadnione piękno. Chwaląc się nim na twarzach ludzi widzę zdziwienie, zakłopotanie czy nawet wyraz obrzydzenia. To chyba najlepszy przykład mojej samotności.
Ja to rozumiem i to bardzo. Też myślę sobie, że obecność Kafki, Schulza i Gombrowicza, Boy-Żeleńskiego dałaby mi dużo tlenu, tak potrzebnego w dzisiejszych czasach. Też czuję się często samotna, a nawet nierozumiana…Ale jak czytam wypowiedzi takich osób jak Ty, narasta we mnie nadziej. Dziękuję Ci bardzo za fajną rozmowę, choć mailową.
Kilka dodatkowych informacji…
Ukończyła studia na wydziale dziennikarstwa ze specjalnością Fotografia Prasowa, Reklamowa i Wydawnicza na Uniwersytecie Warszawskim w 2013 roku.
Technikę, którą wykorzystuje Panda Aleksandra wynalazł Frederic Scott Archer w 1851 roku, choć jako jej wynalazców wymienia się także Gustave’a Le Graya i Roberta J. Binghama. W 1880 roku proces odszedł jednak w niepamięć, kiedy wprowadzono suchą płytę.
Mokry kolodion kryje w sobie wiele magii. Zdecydowaną zaletą techniki jest unikatowość powstałych prac, ponieważ ich idealne odwzorowanie jest niemal niemożliwe. Jest również niezmiennie wymagająca – poza precyzją i dokładnością, której wymaga podczas przygotowania płyty, po uczuleniu materiału światłoczułego, fotograf ma jedynie kilkanaście minut na jego wywołanie, ponieważ kiedy płyta wyschnie, obraz już nigdy nie powstanie. Mimo iż wydaje się być nietrwały, dobrze zachowany ambrotyp potrafi przetrwać wieki.
Swoje prace sygnuję zawsze swoim pseudonimem artystycznym Panda Aleksandra Staniszewska. Więcej zdjęć można obejrzeć na blogu artystki pandaaleksandra.tumblr.com oraz na facebookowej stronie Niedźwiedzia Twórczość Pandy Aleksandry gdzie regularnie dodaje nowe prace oraz informacje o aukcjach, na których można je zakupić.