Marzyłam o tym, żeby zadać Kasi Derwińskiej kilka pytań. Jej prace bardzo rozumiem i czuję. Jak żadne dotąd. Całkowicie trafia w mój gust, emocje i estetykę. Nie mogłam przejść koło niej obojętnie, podobnie jak jest z Laurą La Wasilewską. To się czuje w sercu w umyśle i na całym ciele. Oto kilka zdań na temat, mogę powiedzieć śmiało, mojej ulubionej artystki Kasi Derwińskiej, która na co dzień mieszka w słonecznej Hiszpanii, a jej prace są zupełnym przeciwieństwem tego przepełnionego słońcem, kraju. Ale oceńcie sami, zachęcam do przeczytania krótkiego wywiadu i kilku słów na temat Kasi.
Muszę to napisać… Konkurs Placebo mimo wielu niepochlebnych opinii o organizatorce (czyli o mnie :)), paradoksalnie sprawił, że poznałam cenne (już teraz wiem bardzo) dla mnie osoby. To się nazywa chyba – PRZEZNACZENIE:)
Nie jestem fotografikiem, nie jestem malarzem przedstawiam słowem mój świat.Ty przedstawiasz go utrwalając chwilę. Szczerze przyznam, że Twój świat jest mi bliski… Dlatego nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zadać Ci kilku pytań. Być może zadawanie pytań jest zbyt banalne, najlepiej byłoby usiąść razem i wypić lampkę wina, porozmawiać… Wtedy ominęłybyśmy banalność… W Twoich pracach jest wiele niepokoju i prawdy. Gdzie poszukujesz tych emocji, w sobie, czy w otaczającym nas świecie?
Bardziej niż chwile, staram się utrwalać emocje i tak naprawdę nie muszę ich specjalnie szukać. Przychodzą same (śmiech). Nie wiem na ile bym oddzielała jedne od drugich. Myślę, że są ze sobą powiązane. Nasze wewnętrzne emocje, sprawiają że odbieramy otaczający nas świat i to co się w nim wydarza, w taki czy inny sposób. I vice versa, to co się dzieje wokół nas, wpływa na nasze emocje. Oczywiście, mogłybyśmy teraz zacząć mówić tu o kontrolowaniu emocji, umiejętności oddzielenia ego i dlatego to są tematy, które czasem poruszam w swoich pracach.
Zadaję sobie często to pytanie i szczerze przyznam, budzi to trochę we mnie niepokój, czy nie czujesz się poprzez sztukę odartą z intymności? Ja czasami mam z tym kłopot. Chyba dlatego nie lubię zaglądać do moich książek już po ich wydaniu. Obawiam się, że czegoś pożałuję, że coś napisałam, że zaprosiłam innych do swojego świata. Czy też masz takie obawy i mieszane uczucia?
Nie, jeśli myślę, że moje prace mogą pomóc innym w znalezieniu odpowiedzi na pytania, które czasem wszyscy sobie zadajemy. Zdarza mi się słyszeć, że ludzie identyfikują się z moimi pracami. Że często pobudzają one wyobraźnie, prowokują do myślenia, do zadawania sobie pytań albo odkrycia, że ktoś inny może mieć takie samo uczucie. Myślę, że w tych moich pracach jest jakiś uniwersalizm. Używam archetypów i symboli, które wszyscy mamy zakodowane w pamięci. Rzeczywiście czasem niektóre prace są trudniejsze, bardziej osobiste, niepozbawione własnego żalu, że dotykają tematów, których nikt nie lubi i wtedy rzeczywiście pojawia się ta myśl, “czy to było potrzebne” ? No a poza tym czasem mam żal o techniczne niedociągnięcia w moich pracach, dlatego też nie często oglądam swoje stare prace (śmiech).
Być może się mylę, ale emocje jakie mi towarzyszą, kiedy oglądam Twoje prace zbliżone są do tych, które towarzyszą mi w trakcie przeglądania prac Beksińskiego. Odczuwam ten sam niepokój. Jak bardzo te uczucia towarzyszą w Twoim codziennym życiu? Czy może żyjesz w dwóch światach, tym pełnym magii i niepokoju i tym codziennym. Czy może wszystko się w Twoim życiu przeplata.
To jest trudne pytanie i nie mam na nie jednoznacznej odpowiedzi, mimo że jest to pytanie które często sama sobie zadaje. To przechodzenie “pomiędzy światami” towarzyszy mi od dzieciństwa. Mając takie sny jak mam, trudno jest się nie obudzić i nie myśleć, który ze światów jest bardziej realny (jeśli w ogóle którykolwiek jest). Ja powiem pewnie coś bardzo banalnego, ale ja wierze w magie. W każdą z jej postaci. Nie tylko tą z nocnych snów, ale też tą prostą, codzienną. Magia to jest coś co łączy światy po których się poruszam. Beksiński to mój mistrz jako malarz, artysta i jako człowiek i Twoje porównanie bardzo mi pochlebia (śmiech) Ja się w pełni odnajduje w jego pracach. Jego obrazy są jak klucz do podświadomości.
Ja trochę obawiam się przeplatać moje prawdziwe emocje na co dzień. Przybieram maski, które oddzielają mnie prawdziwą od tej Elizy, którą chcą widzieć inni. Lubię siebie zachować dla siebie i dla literatury. Jak jest u Ciebie?
Buffff.. maski.. skomplikowany temat (śmiech) Jestem na takim etapie mojego życia, że neguje wlasne maski. Wszyscy je zakładamy, często jest to sposób na “obronę przed światem”, przed zranieniem ale maski to też odbicie naszego ego i ostatnio coraz częściej myślę, że więcej tracimy niż wygrywamy na ich zakładaniu.
Muszę o to zapytać, jakbyś miała porównać swoje pracy do książki/autora, to do której? A gdybyś miała porównać do filmu/reżysera, to do którego?
Jeśli chodzi o film, to biorąc pod uwagę estetykę wizualną od lat moim faworytem jest “Miedzy piekłem a niebem” z Robinem Williamsem. To jest film który obudził moją nadzieję, że jest możliwe połączenie w obrazie dwóch światów w taki sposób, jakim ja go widzę. Teraz przy obecnych możliwościach techniki cyfrowej jest wiele filmów, które zwracają moją uwagę, ale ten był pierwszy i najważniejszy. Jeśli chodzi o retorykę, to zdecydowanie “Wiosna, lato, jesień, zima.. i wiosna”. Etapy życia, przez które wszyscy przechodzimy, przemijanie. Herman Hesse jest pisarzem, którego sposób widzenia świata jest mi bardzo bliski i moją ulubioną jego książką jest “Wilk Stepowy”. I “Mistrz i Małgorzata”, książka która łączy w sobie cały realizm magiczny z którym się identyfikuję (no i sarkazm Behemota, śmiech)
Szczerze przyznam, że było mi bardzo miło porozmawiać z Kasią, choć w sposób pisemny – dziękuję Ci bardzo. Przedstawiam kilka prac artystki.
Zapraszam również na profil Kasi Derwińskiej na FB – zachęcam do polubienia, oraz na jej stronę Magic Art Photography.