Lęk napadowy jak tsunami

Marihuana fascynuje, kręci. Fajnie palić skręty, tym bardziej, że palą i palili ją wszyscy wielcy tego świata. I nie można o niej powiedzieć nic złego.. Bo się jest nie na czasie.

Wiem jednak ile może spowodować kłopotów. Właśnie jestem po przeczytaniu artykułu na gazeta.pl, na temat nastolatka, który popełnił samobójstwo…. Nastolatek palił każdego dnia. Co doprowadziło go do depresji ze stanami lękowymi.  I tu zaczęło się piekło. Uwierzcie.

Stany lękowe potrafią wykończyć organizm. Powodują, że życie ma zupełnie inne zabarwienie. Każdy dzień to piekło. Każda chwila bez lęku to niesamowite szczęście, ale on przychodzi bardzo szybko. Jedynym sprzymierzeńcem na ten czas są leki, które usypiają lęk, a także siła i chęć wyzdrowienia.

Kiedy na lęki napadowe choruje osoba mająca niską samoocenę, oraz posiadająca mało optymizmu wewnętrznego, może to się skończyć groźnie. Uwierzcie, wiem co piszę.

Człowiek jest w szoku i nie wie co się z nim dzieje… Przychodzi o każdej porze. Niepokój, że przyjdzie też wykańcza, a nawet nakręca i czekasz…. czekasz kiedy przyjdzie. Nawet gdybyś oglądał kilka komedii pod rząd, to nic nie da. On zaraża umysł, zabiera racjonalne myślenie i atakuje ze zdwojoną siłą. Uderza jak tsunami o spokojny ląd. Stajesz się jego zakładnikiem. Nie ma ciebie. Jest tylko on, bierze stery w swoje dłonie…i kto wie, gdzie ciebie zawiezie. Czy w podróż na tamtą stronę?

Tego nie wiesz. Nie wiesz jaki będzie silny…czy jego siła zaatakuje twój umysł na dobre. I już nie wiesz….nie wiesz gdzie jesteś i co robisz….

Fajnie?

Do tego można się doprowadzić…nie dziwię się, że chłopak się powiesił…pewnie jego życie zamieniło się w koszmar…. Ja wnioski wyciągnęłam…kiedyś…a do was należy wybór.

fot.mnlivingart.wordpress.com

Tagi:

Dodaj komentarz