Przyznam się, że czasami oglądam program Mai Sablewskiej. Ciekawią mnie przemiany i prawdziwe emocje ludzi. Bo trudno tutaj mówić o sztuczności i reżyserii, w przeciwieństwie do programów wyreżyserowanych typu reality show. Uwierzcie, że wiem o czym piszę. Gdybym nie była w Barze, nie wiedziałabym tego. I nie chodziło o to, że dostajesz scenariusz i według niego działasz, ale raczej, że włączyły się hamulce, przynajmniej u mnie, przybrałam maskę i tyle. Reżyserią zajmowali się producenci programu, którzy składali materiał, tak jak im się to podoba. Tworząc w ten sposób historie z d……
Ale kiedy oglądam ten program widzę prawdziwe emocje i to jest fajne. Sekunduję tym kobietą, które w necie są opisane, jako kobiety niedowartościowane. Oby osoby, które to piszą, były należycie dowartościowane, choć nie sądzę. Często jad wypływający z takiego człowieka jest objawem braku dowartościowania. Kiedy jednak w programie usłyszałam, jak Maja mówi, że włosy są zwierciadłem duszy… Jakoś mnie to zdziwiło. Bo ja słyszałam, że oczy są zwierciadłem duszy. Nie bardzo lubię “przeintelektualizowane” osoby, które często nie wiedza co mówią. Mdli mnie kiedy słyszę nowomowę, szczególnie u osób, które nie rozumieją jej znaczenia.