Ostatnio przez przypadek dowiedziałam się, że zmarł pewien chłopak, którego pamiętam ze szkoły. Byłam w szoku. Za młody. W takim wieku nie powinno się odchodzić, przecież dopiero zaczyna się prawdziwe świadome życie. No właśnie. Dla każdego prawdziwe życie zaczyna się indywidualnie. Jednym za późno, a innym za szybko. Dobrze, kiedy wszystko w miarę naturalnie się dzieje.
Kiedy przypomniałam sobie jego, pamiętam, że często stał z dala od wszystkich, na jego twarzy widać było niepokój, zakłopotanie i brak uśmiechu. Pomyślałam, że to smutne kiedy człowiek zbyt szybko zmierza się z prawdziwym życie, za szybko dojrzewa. Młodzież powinna mieć swój beztroski świat, przepełniony radością, optymizmem. Te cechy/zachowania wygasają z wiekiem, choć tego często nie chcemy, zaczynamy więcej widzieć, słyszeć i czuć. Nadchodzi okres prawdy.
Smutny jest fakt, że być może taka osoba, która już w wieku nastu lat wiedziała wszystko to, o czym przeciętny człowiek dowiaduje się po trzydziestce. Paradoksem jest to, że mija trzydziestka i człowiek odchodzi. Zamyka oczy na stałe. Pytanie czy warto za szybko dorosnąć?
Tu jednak rola rodziców, duża. Obecnie dzieciaki zbyt często przebywają w towarzystwie dorosłych, za dużo obserwują. Siedzą z dorosłymi przy stole, słuchają niepotrzebnych rozmów, to sprawia, że w głowie mają mętlik. I prawdopodobnie wtedy, zaczyna się ich dorosłe życie. Przesiąkają złymi informacjami, które się kumulują i są już przynajmniej dziesięć lat starsze, niż to przewidziała natura. Życie takiego człowieka zbyt szybko upływa, i może wtedy zbyt szybko nadciąga pożegnanie.
Taka refleksja mnie ostatnio nawiedziła. Dlatego potrzebny jest świat dziecka, dorośli powinni chronić swoje pociechy po to, żeby mogły cieszyć się beztroską. Żeby zbyt szybko nie dorastały i zbyt szybko nie sięgały np. po poważną literaturę. Tu kij ma dwa końce z jednej strony cieszysz się inteligencją dziecka/młodego człowieka, a z drugiej strony na takie trudne tematy ma czas. Literatura też stopniowo powinna trafiać do młodych ludzi… którzy powinni dojrzewać według naturalnego zegara biologicznego. Fakt, faktem, u niektórych proces ten trwa całe życie… Z jednej strony sielanka w umyśle, niewiedza daje prawdopodobnie lekkość życia, a z drugiej strony, czy to można nazwać prawdziwym życiem?
Zostawię to pytanie.