Na portalu kulturantki.pl w dniu moich urodzin (8 sierpnia :)) ukazała się pierwsza recenzja dotycząca mojej książki “Placebo”. Jeżeli zastanawiacie się czy warto przeczytać “Placebo”, to szczerze zachęcam do przeczytania tej recenzji.
Zależy mi bardzo, żeby “Placebo” trafiła do wielu osób i żeby każda osoba z osoba, znalazła w niej fragmenty, które będą ważne na tyle, że pomogą zrozumieć często bardzo trudne tematy, które nie pozwalają spokojnie żyć. Wierzę, że ta książka rozwieje obawy i lęki, które targają nami na co dzień i pomoże odnaleźć jasną stronę naszego życia.
Książka, którą dzisiaj chcę Wam przedstawić nie należy do prostych w odbiorze ani do tych, które bez problemu można odłożyć na półkę i zapomnieć o ich zawartości. „Placebo” jest napisane w niezwykły sposób i takiej też dotyka tematyki – rzadko spotykanej, nietypowej i nieco przytłaczającej. Opowiada o szpitalu psychiatrycznym widzianym oczyma pacjentki, rozchwianej emocjonalnie, szukającej własnego miejsca.
Książka ma formę pamiętnika. Pojawia się w niej wiele przemyśleń, pytań egzystencjonalnych, lęków i ogromnego bólu głównej bohaterki, która największy strach odczuwa przed śmiercią i chciałaby znaleźć „normalne” życie, o ile takie istnieje… Bez skrępowania pisze o tym, co widzi i czuje. Nie raz zapiski te zdają się być nieco chaotyczne, pisane bez ładu, a rzeczywistość zlewa się z jawą, co wzmaga wrażenie, że czytelnik przegląda prywatny pamiętnik.Dowiedzieć się można z niego między innymi o tym, że bohaterka trafiła na oddział za sprawą rodziny, że wcześniej była powieściopisarką i nie jest pewna, czy jej miejsce jest w szpitalu psychiatrycznym, w kompletnym odizolowaniu od świata zewnętrznego.
Pacjentka opisuje jak wygląda szpitalna rzeczywistość i codzienne rytuały, np. jak wszystkie kobiety ustawiają się w kolejce po swój przydział leków, który pozwoli na moment odgonić własne demony. Przytacza historie innych pacjentek i przyczyny ich pobytu w tym miejscu. Opowiada o problemach, którymi przytłaczają się nawzajem, o symptomach, które je łączą i krzykach niosących się w budynku podczas ataków paniki i strachu. Każda z kobiet czuje się wrakiem, śmieciem, odpadem. Panuje duża anonimowość i brak empatii ze strony lekarzy. Myślę, że celowym zabiegiem było nie podanie imienia głównej bohaterki, a także bohaterów pobocznych – są kobiety, pacjentki, lekarze, psychiatrzy… Ale wszyscy bezimienni.
„Przypinanie pasami w szpitalu było normą. Niejako miało chronić to pacjentkę przed nią samą. Mnie zdarzyło się to pierwszy raz. Wiedziałam, że nie stanowiłam dla siebie zagrożenia. Wiem nawet, że nie powinnam znaleźć się tutaj. Może raczej moje miejsce jest pośród ludzi na zewnątrz, ponieważ nie odbiegam zachowaniem od przeciętnego człowieka, który w zakamarkach duszy chowa czarne strony swojego życia. Mówią przecież, że co drugi to wariat. Często jest tak, że ludzie wykorzystują określenie „wariat” wtedy, kiedy jest to im potrzebne.”
Cała książka jest dość trudna, bardzo przemawia do wyobraźni.
Polecam ją osobom, które lubią ambitną lekturę, nie lubią sztywnych, utartych schematów.
Być może ja odbieram ją bardziej emocjonalnie, być może dla Was będzie łatwiejsza w odbiorze. Z racji swoich zainteresowań, profesji i znajomych, wśród których się obracam, poznałam parę osób mających bezpośredni kontakt ze szpitalem psychiatrycznym. Niektóre z nich były pacjentami, inne psychologami, czy pracownikami administracyjnymi. Słyszałam ich opowieści, ich relacje, które w połączeniu z tym, co przeczytałam w „Placebo” stworzyły pewną uzupełniającą się, zatrważającą całość. Problemy zdrowia psychicznego dotykają coraz młodszych osób, często dobrze wykształconych, robiących karierę. Wśród książkowych pacjentek jest wiele artystek, pisarek, ekonomistek… Nie raz wystarczyło jedno zdarzenie w życiu osobistym, by ich światopogląd się zapadł, a emocje przestały być pod jakąkolwiek kontrolą.
Podczas lektury przedstawiane lęki i bóle były niemal namacalne. Opisywane historie przerażająco szczerze. Nie potrafię sobie wyobrazić jak trudny i długi musiał być cały proces pisarski. Uważam, że książka jest warta przeczytania, chociażby ze względu na to, że jest to rzeczywistość, która wbrew pozorom wcale nie jest tak odległa. Toczy się obok nas i każdego z nas może dotknąć. Nas lub naszych bliskich. A czym w takim razie jest cudowne placebo? Czy każdy z nas je ma? Odpowiedź znajdziecie w książce.
Żródło: kulturantki.pl
Christopher Sweeney