Wiem, że każdy ma teraz trudny czas. Chyba nie ma osoby, która by nie była zaskoczona sytuacją. Nie tak dawno czytałam dzienniki Sandora Marai, który był świadkiem II Wojny Światowej. Jego reporterskie opisy przerażały mnie. Czułam zapach rozkładających się ciał, huk bomb, odczuwałam głód, ból i rozpacz. Mija kilka dni i mamy namiastkę wojny.
Wojny z niewidocznym wrogiem…
Lina frontu jest słaba. Mamy nie uzbrojonych żołnierzy, którzy walczą bez sprzętu. Straciliśmy czas, który został wykorzystany na tematy bez znaczenia.. Boimy się o bliskich i o jutro.
Mimo wszystkiego żyjmy pięknie, pomimo strachu i niepewnego jutra.
PS. W ramach Urbex w czasie kwarantanny cz. 3 zwiedziliśmy pałac w Nadarzynie, a w zasadzie to co z niego pozostało. Szczerze przyznam, że budynki pozostawione w postaci takiej, jaką narysowała je historia, lubię najbardziej.
Kto by się interesował ruinami i miejscami opuszczonymi? Właśnie na to liczę. Wiem, że pojedziemy tam i nikogo nie spotkamy. W czasie kwarantanny jest to oczywiście bardzo wskazane.
Przeczytałam ciekawostkę. W 1943 roku do pałacu trafił zbiór książek z Biblioteki Państwowej w Berlinie w 222 skrzyniach w tym: “białe kruki”, rękopisy, portrety, itp. Po 1945 roku trafiły w ręce Skarbu Państwa.
Bardzo lubię klimat takich miejsc. Wyczuwalna jest w nich przerwana historia..