Pomyślałam sobie, że warto wywiad ten zamieścić na blogu. Być może ktoś nie miał jeszcze okazji go przeczytać… Z perspektywy czasu nic się nie zmieniło u mnie. Nie wiem czy dobrze czy źle. Wywiad jakiś czas temu przeprowadził ze mną Ludwik Mańczak z wortalu literackiego Nowa Czytelnia.
LUDWIK MAŃCZAK: Bohaterki obu Pani książek wydają się być mocno zagubione, same nie wiedzą do końca czego chcą, miotają się, cierpią – często z własnej woli. Skąd pomysł na takie postacie wiodące?
ELIZA CHOJNACKA: Niezależnie od tego czy tego chcemy czy nie, czy się do tego przyznajemy czy nie, bywają w życiu chwile, w których czujemy się zagubieni. Często jest tak, że faktycznie z własnej woli robimy coś, a później tego żałujemy. Szczęściarzami są ci, którzy nie mieli takich sytuacji. Bohaterki moich książek wiedzą, że w życiu jest więcej zakrętów, niż prostych, na których można się rozpędzić i mknąć przed siebie. Zakręty powodują, że nie wiedzą co je spotka, a to często budzi frustrację i obawę o jutro.
Powiem szczerze, że główna bohaterka Nieporządnej? trochę mnie przeraża. Nie chodzi mi tutaj o zamiłowanie do różnego rodzaju uciech cielesnych, ale to emanowanie złością, agresją w stosunku do społeczeństwa. Ciągle powtarza, jacy to ludzie są obłudni, jakimi są hipokrytami. “szukam kłopotów, które są jakby nieodzowną częścią mojego życia. Jestem urodzona po to, by walczyć ze wszystkim tym, co jest konwencjonalne”. Dlaczego dojrzała kobieta tak się buntuje? Można odnieść wrażenie, że ten ciągły bunt ją wyniszcza.
Bunt często w nas narasta niezależnie od wieku, chyba, że jesteśmy na życiowym haju, ale to są raczej stany chwilowe. Według mnie wszystko to co otacza daną jednostkę budzi czasami niepokój. Być może bohaterka dlatego przeraża, bo mówi o faktycznych zjawiskach, sytuacjach. O tym, czego wiele osób stara się nie zauważać. Ale czy faktycznie tego nie ma? Czy może wiara w ludzi nie przysłania rzeczywistości? Czy w stu procentach możemy ufać drugiej osobie. Skąd powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie? Skąd tyle literatury, w której autorzy opisują na przestrzeni lat, te same ludzkie zachowania, reakcje. Wiem, że to smutne, ale staram się na życie spoglądać z dużym respektem i widzieć, to czego inni nie chcą lub w przypływie pozytywnych emocji, nie widzą. Oczywiście bywają wyjątki, sytuacje z bajki wzięte, ale …. Do pewnego czasu. To smutne, ale ja nie wierzę w człowieka, choć bardzo bym tego chciała, podobnie czują moje bohaterki.
Czy to źle, że są pewne ograniczenia narzucone przez świat, społeczeństwo? Dorosły człowiek wie, że życie składa się z obowiązków, ograniczeń i żyjąc w cywilizowanym świecie można zapomnieć o pełnej wolności. Dla mnie świat, w którym nie byłoby jasno wytyczonych granic, norm, co jest dobre, co jest naganne, byłby mimo wszystko nie do przyjęcia. I chociaż nie ze wszystkimi narzuconymi prawami muszę się zgadzać, to jednak toleruję je, bunt niewiele tu zmieni.
Jasne, że zasady są wskazane, pewne normy moralne. Ja jednak jestem przeciwniczką pruderii, kołtuństwa i bigoterii. Jeżeli piszę o wolności, to takiej, która będzie wolna od takich zjawisk. Nie chodzi mi o taką wolność, dzięki której będziemy biegać nago po ulicach. Fakt, że tematy które poruszam w książkach są skrajne, ale w ten sposób chcę zaznaczyć, że właśnie osoby, które najgłośniej krzyczą i leżą przysłowiowym krzyżem przed ołtarzem, często kierują się niebezpiecznymi uczuciami, do których się nie przyznają, ale które niestety malują się na ich twarzach. I choć bunt niewiele zmienia, może przefiltrować powietrze, którym oddychają osoby zgadzające się z tym co zawierają książki. Mogę domyślać się, że tak jest, ponieważ sama mam podobne odczucia kiedy czytam literaturę niektórych pisarzy. Poprzez ich słowa, ja czuję się wolna. Doświadczam oczyszczenia i czuję ulgę, że ktoś myślał podobnie jak ja. Czasami wydaje mi się, że oni wdychali dwutlenek węgla, a wypuszczali tlen, czuję się często podobnie.
Wydaje mi się, że pewnego rodzaju obłuda jest czymś naturalnym, jest wpisana w życie każdego człowieka. Czasem istnieją powody, dla których lepiej skłamać, innym razem warto przemilczeć swoje stanowisko, bo jeśli przykładowo miałoby się powiedzieć szczerze co się myśli o danej osobie, to raz – nie byłoby to kulturalne, a dwa – relacje neutralne zmieniłyby się nie tyle w chłodne, co nawet skrajnie agresywne. Żeby wszystkim żyło się lepiej, mniej nerwowo, nie zawsze warto być całkowicie szczerym. Oczywiście innego typu obłudą jest sytuacja, gdy ktoś kogoś jawnie oszukuje, udaje przyjaciela, z uśmiechem podaje rękę, a za plecami obmawia i kombinuje, jakby tu zaszkodzić.
Obłuda to wada etyczna z fałszywym, nieszczerym i dwulicowym postępowaniem podejmowana ze względu na korzyści, inaczej mówiąc tzw. moralność mieszczańska. O takiej obłudzie mówię.
Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem bohaterki Nieporządnej?, że jeśli ktoś krytykuje dane zachowania (czy sposób życia), to w głębi duszy o nich marzy. Nie każdy ma duży temperament, z kolei dla innych seks w życiu nie jest priorytetem, wszak jest wiele rzeczy, które mogą się z nim równać, a dla niektórych pewnie i przewyższać. Tak więc w moim odczuciu taka osoba ma moralne prawo do krytyki, do wyrażania swego zdania – a osoba krytykowana jak najbardziej ma prawo mieć gdzieś taką opinię.
Nie jest to regułą, ale często jest tak, że w innych widzimy wady, które tak naprawdę sami posiadamy. Przywołując w książkach wątki seksualne, wręcz sadystyczne, orgiastyczne chciałam dokonać naturalnej selekcji moich czytelników. Według wcześniejszego zdania… już wiadomo kto będzie najbardziej zniesmaczony. Taką mam teorię na temat życia.
Czy sprzedawanie siebie, swojego ciała, w imię że tak powiem, wyższych celów, jest moralnie usprawiedliwione? To jednak trochę pójście na łatwiznę. Bohaterka Sinicuika też ma takie dylematy, nie czuje się komfortowo, pojawiają się wyrzuty sumienia.
Faktycznie bohaterka ma wyrzuty sumienia i wcale się jej nie dziwię. Tym bardziej, że jej tzw. „sprzedawanie swojego ciała” zaczęło się podobać. Były chwile, w których wpadała w rytm danej sceny, przesiąkała chwilą zaaranżowaną przez mieszkańców klasztoru. Pewnie to dlatego, że seks powoduje choć przez chwilę, uległość człowieka. Właśnie to mnie intryguje, że się podobnie zachowujemy…Życie to schematy.
Czy ten niemoralny klasztor, który jest głównym miejscem akcji Sinicuik istnieje w rzeczywistości, czy to tylko i wyłącznie fikcja literacka?
Klasztor taki faktycznie istnieje, choć jego przeznaczenie z pozoru było i jest zupełnie inne. Kiedy jednak oddycha się jego powietrzem, wyczuwalny jest niepokój, kiedy spogląda się na obrazy jego mieszkańców, dostrzega się wrogie i surowe spojrzenia, kiedy posłucha się historii z życia klasztoru, już wszystko staje się jasne…
Na podstawie obu książek, czy właściwy będzie wniosek, że seks w życiu kobiety jest ważny, ale nie najważniejszy? Że każda kobieta, mimo niezależności, umiłowania wolności, w jakimś sensie dąży do prawdziwego, głębokiego uczucia?
Dokładnie się z tym zgadzam. Seks jest niejako dopełnieniem miłości. Bywają jednak chwile, w których seks jest jedynie ucieczką od ograniczeń, od codziennych problemów, zasad. Pozwala nam choć na chwilę przestać myśleć o przeszłości i przyszłości. To chwile, w których oddajemy się teraźniejszości.