Zastanawialiście się czasami skąd ludzie mają potrzebę samotności? Dlaczego omijają znajomych, czasami rodzinę po to, żeby przeżyć ze sobą chwile? Pielęgnowanie czasu spędzanego ze sobą, to nic innego jak poznawanie siebie. Obcowanie z osobą, która czasami jest nam mało znana, jest bardzo potrzebne. Osoba, która tkwi w nas domaga się kontaktu, ale nie zawsze to dostrzegamy. W natłoku codziennych obowiązków, w natłoku kontaktów z innymi, nie mamy czasu dla siebie… Inni często reżyserują nasze życie, narzucają nam zajęcie, często niezgodne z tym, co chcielibyśmy sami w danej chwili robić. Ale idziemy z biegiem wydarzeń, bo inni idą, bo inni nas proszą. A co z naszą wolą? Miałam w swoim życiu chwilę zastanowienia, po której przewartościowałam swoje życie. Zaczęłam inaczej, od nowa. Warto się zaprzyjaźnić z samym sobą, warto z czasem siebie pokochać. Zaakceptować nasze wady, pokochać nasze zalety. Nauka samotności jest nam potrzebna, hartuje nas, przyzwyczaja do tego, że tak naprawdę każdy jest na swój sposób samotny… Najlepiej o tym wiedzą ludzie ciężko chorzy. Ci, którzy już nie mają wątpliwości, że trzeba być swoim przyjacielem. Że trzeba kochać swoje ciało, pielęgnować je i spędzać ze sobą czas. Czytając, oglądając film, spędzając czas na spacerze, kąpiąc się w wannie, spożywając posiłki itd… Bo kiedy przychodzi wyrok, człowiek pozostaje sam dla siebie. W chorobie ktoś może pomóc, ale nie przeżyje za nas danej chwili. To nas boli, to nasza dusza cierpli, to nasz umysł gubi się. Kto wtedy pomoże? Musimy sobie sami pomóc. Musimy zapytać swojego wewnętrznego przyjaciela czy pomoże nam, musimy go poprosić, żeby chciał. Dlaczego tak piszę? Miałam ostatnio przyjemność pracować z Patrycją Wróbel z Fundacji Dziecięca Fantazja z Warszawy. Spełnialiśmy marzenia kilkunastu chorych nieuleczalnie dzieci. Część z nich była bardzo smutna. I choć ich marzenia, które się właśnie spełniały uśmierzyły ich codzienny ból i uśmiech wdarł się na ich twarze, jednak ich oczy zdradzały smutek, złość, niepogodzenie, pytanie dlaczego? Były to dla mnie trudne, ale bardzo potrzebne chwile. Wtedy właśnie widzisz jak bardzo te osoby są wewnętrznie samotne. Pomimo miłości rodziców, którzy ronią łzy, cierpią, człowiek przeżywa chorobę samotnie, to on przez nią gaśnie. Patrycja powiedziała mi ważną i bardzo smutną rzecz: Te dzieci są bardzo samotne. To samotność w chorobie jest bardzo trudna….No właśnie…Gdzie są wtedy znajomi, którzy wcześnie chcieli z nami spędzać czas? Którzy absorbowali nas tak bardzo, że zapominaliśmy o kąpieli własnej duszy, o czasie dla siebie, o miłości do swojej osoby. I nie chodzi o egoizm, ale o zatrzymanie się, pomyślenie, zweryfikowanie i podjęcie decyzji na dalsze życie.
Dziękuję Patrycji za tych kilka dni, które zatrzymam w sobie na zawsze.
thethinkingtank.tumblr.com