Nihilizm i lepsza rasa

Coś ciągnie mnie do Berlina. Może to moja ciekawość miejsc przeważa, ale jest jeszcze coś w Niemczech, co mnie fascynuje. Nie wiem, czy dobrze jest się do tego przyznawać, czy mimo to kraj ten jest dla nas ością w gardle? Kiedy spoglądacie na starsze osoby, nie myślicie, że być może byli nazistami?

Czy faktycznie czas sprawił, że mogą czegoś żałować, a może emocje tamtych czasów nadal tlą się w ich umysłach… Pamiętają i czują nadal swoją wielkość. Z czego wynika ta wielkość? Z pewności siebie, z perfekcji, której im zazdroszczą inne kraje?

Czy zauważyliście od jak dawna Niemcy pielęgnują swoją markę, jako narodu niezłomnego, potężnego? Żebyśmy my tak o nich myśleli, oni sami musieli uwierzyć w swoją wyjątkowość/wielkość. To takie z życia/psychologii wzięte. Taka zależność i taki proces.

Kiedy odwiedziłam Berlin, byłam w trakcie czytania Zmierzch bożyszcz – Fryderyka Nietzschego, który często w swoich książkach przeciwstawiał się powszechnemu przekonaniu o wyższości kultury niemieckiej nad pozostałymi kulturami. Określił to jako nihilizm. Między innymi przeciwstawiał się schematyczności systemu edukacyjnemu. Zgadzam się z nim. Zagadnienia, które porusza w książkach są cały czas aktualne, niestety nie tylko u naszych sąsiadów.

Oglądaliście film Pan od muzyki?, który pokazuje jak może wyglądać nauka… Zawsze tęskniłam za nauczycielem, który nauczy mnie czegoś więcej. Czegoś, co nie jest widoczne gołym okiem, co obudzi we mnie jeszcze większą wrażliwość i zaspokoi tęsknoty…. Nie doczekałam się. Może trafiła się jedna osoba, która w sposób fascynujący opowiadała o zjawiskach przyrodniczych, może nawet jedna, która opowiadała o literaturze….ale to jeszcze nie to. Robi się swoje, spogląda na zegarek i kończy w połowie zdania, a młodzież cieszy się, że to już koniec lekcji… Jak zrobić, żeby odwrócić tą zależność? Kto by się jednak nad tym zastanawiał…przecież za to nie płacą… A serce? Czy nie podpowiada czegoś innego? Bo jak można uczyć bez serca? Zastawie to jako pytanie retoryczne.

Paradoksalnie dzieła Nietzschego są jednymi z najważniejszych osiągnięć literatury niemieckiej. Jednak oni potrafili w sposób dla siebie wygodny, nagiąć literaturę filozofa odpowiednio do swoich celów, oczywiście niezgodnie z pierwotną myślą autora, co między innymi doprowadziło do stworzenia terminów “czystość rasowa” i “podczłowiek”, których sam filozof, nigdy nie użył, choć w okresie hitlerowskim uznane były one za naturalną konsekwencję nietzscheańskich tez. Nadludźmi wedle tego systemu, mieli być aryjczycy, którzy swoje “dobre” geny przekazywali przyszłym pokoleniom, tworząc nową, lepszą rasę –a tym samym eksterminowanie ze społeczeństwa jednostek słabszych.

Trudno jest o tym zapomnieć.. kiedy się o tym czyta, a jeszcze trudniej, kiedy obserwuje się naród niemiecki.

Nietzsche nie doczekał się uznania dla swych idei za życia…

Przechadzając się ulicami Berlina, można zobaczyć fotografie m.in. Alberta Einsteina, który stanowi dziś chlubę dla państwa niemieckiego… a który był żydowskiego pochodzenia… Rzekłabym nie miał tylko dobrych genów.

1094953_4523666749914_931168117_n

 

Tagi:

Dodaj komentarz