Lubicie inteligentne kino męsko – damskie? Kino z klasą, które porusza ludzkie problemy. Kino, które pozostaje na dłużej w głowie. Zeszłej nocy. Wcale nie chodzi o fabułę, która jest jakby nam dobrze znana… bo dotyczy zdrady. Zarówno fizycznej jak i psychicznej. To film trochę podobny do Bliżej Mike’a Nicholsa. Choć tu słowa nie są tak drastyczne, postawy tak mocne, a rezultaty tak pesymistyczne. To skromne kino obyczajowe, które z niewiadomego powodu nie weszło do polskich kin, a szkoda…
Ja znam powód, ale nie powiem, bo ktoś mógłby czuć się urażony. Jednak według mnie poziom naszej kultury daje dużo do życzenia. Coraz bardziej w tym się utwierdzam. Choć oczywiście są jednostki.
Ten film opowiada o zdradzie tej psychicznej i tej fizycznej… Która jest gorsza? Tu reżyser pozwala widzowi samemu odpowiedzieć na pytanie, choć delikatnie sugeruje co jest gorsze, czy zdrada fizyczna, którą można próbować wyjaśnić kryzysem w związku, męskim testosteronem, kobiecą samotnością czy dziesiątkami innych rzeczy, czy też zdrada psychiczna, która ciągnie za sobą świadomość, że ukochana osoba nie oddała komuś innemu tylko swojego ciała, ale też umysł i prawdopodobnie duszę?
Te dylematy moralne stawiane w filmie przez Tadjedin’a, są wynikiem typowych ludzkich błędów i zaniechań, które często towarzyszą nam w naszym życiu. Przez to film staje się dziwnie bliski.
Dla mnie Zeszłej nocy ma to coś.
filmweb.pl