Jak trzeba komuś dokopać to wysuwamy “religijne działa”

O ironio…Dlaczego z wieku na wiek wcale się nie zmieniamy? Dlaczego w naszym kraju nadal pruderia wylewa się aż poza granice kraju. Jesteśmy cały czas zaściankowi. Niby chcemy do „wielkiego świata”, a jesteśmy zbulwersowani np. golizną. Tak, tak. Nawet jak czytasz to i myślisz sobie, że tak nie jest i myślisz sobie, że się mylę, że przesadzam…
Chciałabym się mylić. A skąd w nas potrzeba idealizowania siebie? Stawiania nas ponad inne kraje, te bardziej „wyluzowane”. Nasz konserwatyzm czy tego chcemy, czy nie dusi i tłamsi prawdziwe emocje.

Czy katolicyzm tak nam dokucza?

A może źle odbieramy religię? Przysłaniamy sobie oczy Bogiem i wierzeniem w niego. Podczas kiedy nasi południowi sąsiedzi mają zupełnie inne podejście do życia, czy dlatego, że 80% to ateiści? Czyżby u nas było inne powietrze? Stęchłe i świętoszkowate. Kiedy czytam Dzienniki Gombrowicza, Reportaże Szczygła, nasuwa mi się jedno pytanie.

Dlaczego?

Czy religia nie powinna być swoistego rodzaju drogowskazem, jak być dobrym człowiekiem, jak żyć, żeby nie ranić? Podczas kiedy my interpretujemy ją na swoją modłę. Jak trzeba komuś dokopać to wysuwamy “religijne działa”. Czy nasza religia przysłania nam teraźniejszość? Bo jak nie Bóg, to nasze bożyszcza, które oczywiście żyły kiedyś. Bo przecież teraz ludzie są płytcy, siedzą tylko przy komputerach. Ale czy ktoś nie zastanowił się, że przy komputerze można tworzyć dzieła, muzykę, grafikę itd… na miarę artyzmu?

Czy faktycznie musimy żyć cały czas tym co było? Czy nowoczesność musi kojarzyć się nam tylko z zepsuciem i płycizną? Nie możemy wsłuchiwać się w tu i teraz i otworzyć się na ludzi żyjących dziś? Tych, którzy również coś chcą nam przekazać? Dlaczego z miejsca skreślamy kogoś, no bo kiedyś to byli artyści… Mickiewicz, Słowacki, Fredro…prawie “święci”. Ci wtedy byli wielcy, ci dzisiaj to geje i heretycy. Oj Polsko. Wstyd mi.

Wczoraj słyszałam absurd w telewizji. Dotyczący Bieleckiego. Współczuję jemu. Nie znam się na wspinaczce, ale jestem człowiekiem i po ludzku rozumiem go. Mamy coś takiego jak przy wypadku samochodowym, na razie cieszymy się, że ktoś przeżył. A później szykujemy na niego lincz. Zaczynamy rozpatrywać, czy nie przysłużył się do katastrofy. Podobnie jest z himalaistą.

Skąd przekonanie, że kiedyś to byli ludzie heroiczni, a dziś już tego nie ma? My z reguły tak mówimy, sami sobie szkodząc. Bo przekreślmy naszą epokę. Czy religia nas uczy, żebyśmy babrali się cały czas w przeszłości? Może źle ją rozumiemy. Może nasi religijni “wysłannicy” przez lata wkładają nam do głowy sieczkę? A może warto zaczerpnąć z buddyzmu i żyć tu i teraz. Cieszyć się współczesnością i szanować przeszłość. Będę przewrotna. Jakoś wierzę w młodych ludzi, którzy przełamują już tabu. Nie oglądają się na przeszłość, żyją tu i teraz. Są pozbawieni kompleksów, które nam cały czas wpajano. I to nie jest takie złe. Żebyśmy byli szczęśliwym narodem, pogodniejszym. Żeby babcia, która rano odprowadza wnuczki do przedszkola uśmiechała się więcej, musimy wyzbyć się jedynie myślenia o tym co było, a nie jest.

Tagi:

Dodaj komentarz