Dziś zastanawiałam się jak dużo trzeba mieć odwagi, żeby nie pracując na etacie, realizować swoje marzenia przedsiębiorcze i kreatywne pomysły itd.. w Polsce… Kiedy oglądam reportaże i słucham wywiadów z osobami, które rzuciły pracę w korporacji, po to, żeby realizować siebie, zawsze zastanawiam się na ile starczy im odwagi, a na ile środków materialnych. Bo już wiem, że marzeniami i planami się nie nakarmisz.
Znam dużo osób, które pracują na dwa (cholerne) etaty, żeby robić coś dla ZUS-u i dla siebie. Kolejność nie jest przypadkowa. Problem w tym wszystkim jest taki, że nie ma wtedy czasu na życie prywatne. Bo oprócz pracy i pasji jest jeszcze coś takiego jak życie rodzinne, które najbardziej dostaje w kość w takich sytuacjach.
A to przecież rodzina jest najważniejsza.Mało tego, pracodawca patrzy na to krzywo, ponieważ nie poświęcamy całej uwagi na pracy na etacie, a według nich powinniśmy. Niestety albo stety, wszyscy mamy takie same żołądki, potrzeby, pragnienia i marzenia. Czas ludzi i “nadludzi” się skończył, oczywiście rozumianych w złym słowa znaczeniu. Bo według mnie nadczłowiek to cały czas jest osoba widząca coś ponad i czująca coś więcej. I tak koło się zamyka. Nie wierzę w cuda, w które uwierzyła połowa Polaków. Nie ma takiej partii politycznej, która byłaby w stanie zmienić zależności, czyli, żeby pasja stała się naszą pracą, a życie rodzinne, kwitło i powróciło do normy.
Już od lat ludzie pracują w zawodach, których nawet nie lubią. Pytanie czy to problem z nami czy z naszym podejściem, że nie pasuje nam to czy tamto? Ciągle jesteśmy niezadowoleni, sfrustrowani… A może strach paraliżuje nas tak bardzo, że chcąc coś zmienić znajdziemy się na przysłowiowym bruku.